sobota, 28 października 2017

Kuchenki elektryczne - zgoda czy nie?

Od czasu do czasu wraca do nas temat podłączenia kuchenek elektrycznych do instalacji trójfazowej w bloku. W związku z tym, że popełniłem długie uzasadnienie w temacie zgodny Zarządu na podłączenie do instalacji, które może się jeszcze przydać, poniżej przedstawiam jej treść.

Zapytanie:
> [...] mam informację, że to zarząd wspólnoty jest kompetentny do udzielenia opinii na ten temat
> [...] działania będzie przeprowadzał elektryk z uprawnieniami, więc w żaden sposób nie wpłynie to w negatywny sposób na funkcjonowanie wspólnoty.

Odpowiedź Zarządu:
Ja tak nie uważam. Poniżej uzasadnienie.


Zarząd nie ma uprawnień energetycznych (świadectwo kwalifikacji energetycznej, ale jakie, eksploatacja? Na pewno nie, może dozór? Też nie... Pomiary?). Nawet gdyby któryś z członków je posiadał, to (w mojej opinii) nic to nie znaczy, gdyż nie mówimy tu o podłączeniu lampki nocnej do instalacji w mieszkaniu ale podłączeniu odbiornika dużej mocy (kilka kW) do instalacji PRZED mieszkaniem. Jak ja to widzę: Zarząd bezstresowo wyrazi zgodę, elektryk się GDZIEŚ podłączy i zapewne nic się złego nie stanie (zakładam, że uprawnienia elektryka poparte są doświadczeniem zawodowym i rozumieniem tematu, oraz że prace zostaną wykonane zgodnie ze sztuką, normami itd. itd.). Będziemy mieli sytuację i pewnego rodzaju precedens: Zarząd wydał zgodę a Zarządca (i jego pion techniczny) nie uczestniczył w wydaniu zgody. Idąc tym tropem, można założyć, ze za kilka lat będziemy mieli więcej mieszkań podłączonych GDZIEŚ do instalacji, bo Zarząd konsekwentnie wydaje kolejne zgody. Rozwijając jeszcze temat, elektrykowi naprawdę jest wszystko jedno gdzie się podłączy, chyba, że trafimy na naprawdę solidnego fachowca, który odmówi podłączenia z powodów, które opiszę poniżej, ale.... wtedy nie zarobi... Z drugiej strony, w przypadku jakichkolwiek problemów, zatrudniony elektryk szybko wyciągnie posiadane dokumenty zasłaniając się, że takie miał polecenie - zgodę na podłączenie, może nawet ze wskazaniem miejsca.

Zatrzymam się tu teraz na chwilę. Normalnie w mieszkaniu posiadamy bezpieczniki 16A, co pozwala nam podłączyć łącznie 3,5 kW (230V*16A), przy czym wchodzą w to wszystkie urządzenia, które są włączone jednocześnie (np. żelazko, zmywarka, pralka, żarówki, komputery, telewizor, itd. itd. itd.). Jak widać, jest to spory zapas, gdyż rzadko się zdarza, by jednocześnie pracowało żelazko (~2kW), pralka (~1,5kW) czy zmywarka (~1,5kW) i kilka innych "ciężkich" urządzeń. Gdybyśmy jednak spróbowali pobrać więcej, zabezpieczenie przeciążeniowe (czyli bezpiecznik) po prostu odłączy nas od sieci zasilającej ("wyskoczy", bądź się przepali).
Ale posiadając płytę ceramiczną, tylko dla niej pobieramy z sieci zasilającej prąd, który kiedyś był przeznaczony dla całego mieszkania! Innymi słowy, zostanie zwiększony bezpiecznik przed mieszkaniem, by nie reagował na przeciążenia (bo 16A pójdzie na kuchenkę i jeszcze trzeba mieć zapas na pozostałe urządzenia, czyli powiedzmy 25A razem). Patrząc na temat od strony instalacji budynku, prąd będzie pobierany większy niż średnio-zakładany przez projektanta instalacji elektrycznej.

Tu wchodzi drugi problem - w mieszkaniach mamy jedną fazę. Instalacja trójfazowa to nic innego jak trzy przewody z napięciem 230V i jeden przewód z tzw. zerem (pomijam przewód ochronny, którego w naszej instalacji nie ma). Z technicznych powodów nie jest tak, że cały blok jest podłączony do jednej fazy - do bloku wchodzą trzy i są w miarę równomiernie obciążone poprzez podłączenie w miarę jednakowych ilości mieszkań. Oznacza to, że np. w klatce na 21 mieszkań, podłączonych jest po 7 mieszkań do każdej fazy. Czyli można powiedzieć, że w jednej klatce mamy 7 mieszkań pobierających 16A z każdej fazy, łącznie 112A na każdą fazę. Oczywiście założenie to dotyczy momentu, kiedy we wszystkich lokalach nastąpił pobór maksymalnej mocy, czyli wszystkie żelazka, pralki itd. itd. są włączone jednocześnie... Mało prawdopodobne, niemniej jakiś projektant instalacji musiał to brać pod uwagę dobierając przewody odpowiednich przekrojów. Ale przy podłączeniu kuchenki podłączamy ją (zazwyczaj) do trzech faz jednocześnie, czyli podłączamy mieszkanie do pozostałych dwóch faz, co wcześnie nie miało miejsca.

Zarząd wyraża kolejne zgody i podłączane są kolejne kuchenki po 6,5 kW czy 8,5 kW. Ale podłączane są do trzech faz jednocześnie! Oznacza to, że na klatce, skrajnie może być podłączonych 21 odbiorników pobierających po 16A z każdej fazy (3x16A to zabezpieczenie na samej kuchence, do tego z 10A na gniazdka...). Czyli jeśli policzymy same tylko kuchenki (bez innych urządzeń w mieszkaniach) to mamy 21 mieszkań po 16A z każdej fazy, łącznie 336A - przeciążenie co najmniej trzykrotne, a to już nie jest takie mało prawdopodobne, bo jednak kuchenkę po powrocie z pracy częściej się używa niż żelazka, pralki i zmywarki jednocześnie...

Do czego zmierzam. Podłączając kolejne mieszkania do pionów zasilających na klatkach schodowych, możemy przeciążyć odcinki linii od przyłącza energetycznego w klatce A do pionów w klatkach schodowych, co może skończyć się spaleniem bloku (przeciążona instalacja, topi się izolacja, następuje zwarcie międzyżyłowe, sytuacja nie do opanowania jeśli nie zadziałają bezpieczniki na wejściu do bloku. W najlepszej sytuacji wymieniamy spalone odcinki kabli (oczywiście na "grubsze"), w najgorszym - nie mamy dokąd wracać...

Wracając do zatrudnionego elektryka z uprawnieniami - każdy z kolejnych zatrudnionych elektryków będzie wykonywał swoją pracę ze sztuką i każdemu z osobna nic nie będzie można zarzucić, a jednak instalację przeciążymy. Kto zawini?


Jak ja sobie wyobrażam zgodę na takie podłączenie. Osoba wydająca pozytywną opinię wskazuje miejsce podłączenia na podstawie schematu instalacji oceniając możliwości jej obciążania. Możliwe, że wskaże na klatce schodowej, może być, że każe podłączyć się w klatce A przy wejściu do bloki. A może zaproponuje Wspólnocie pociągnięcie dodatkowej linii zasilającej do każdej klatki z przeznaczeniem dla mieszkań pragnących w przyszłości skorzystać z instalacji trójfazowej? Ten trzeci wariant byłby najbezpieczniejszy dla Wspólnoty ale też najbardziej kosztowny, choć rozłożony na wszystkich. Osoba wydająca opinię nanosi zmiany w schemacie instalacji, opisuje zabezpieczenia, podpisuje się pod tym i bierze odpowiedzialność za swoje działanie. Ale za jakiś czas, kiedy kolejne mieszkanie będzie chciało taką zgodę, to (może już inny inspektor) zobaczy na schemacie, że instalacja zasilająca już nie da rady i zgody nie wyrazi, bądź nakaże inne rozwiązania. (Swoją drogą nie wiem, czy osoba taka nie powinna mieć przypadkiem uprawnień projektowych, ale nie będziemy tego sprawdzać, gdyż opinia na piśmie osoby zatrudnionej do tej czynności przez Zarządcę jest dla nas wystarczająca).

Jeśli Zarząd wyrazi zgodę na podłączenie, nie będzie żadnej kontroli a może nawet nie będzie żadnych adnotacji na schematach o przeciążeniu instalacji...

Ze swej strony, nie wydaje mi się, by w jednostkowych przypadkach był jakikolwiek problem z podłączeniem się do zasilania na klatkach schodowych - nie spodziewam się, by jakiekolwiek przeciążenie mogło mieć miejsce. To, że wszyscy zamontują kuchenki też jest mało prawdopodobne, choć wystarczy gwałtowny wzrost ceny gazu i temat powróci...


Przedstawiłem to wszystko powyżej po to, by pokazać, że Zarząd musi brać pod uwagę całość Wspólnoty, by nie narobić szkód spłycając tematy bądź podchodząc do nich lekceważąco.

Zwracam uwagę, że nie jestem z zawodu elektrykiem, więc zgodnie z powiedzeniem "diabeł tkwi w szczegółach", pewnie nie wziąłem wiele innych wątków pod uwagę. Niemniej technicznie poruszam się dość biegle i mam nadzieję, że powyższe wywody nie są obarczone dużymi błędami czy to logicznymi czy technicznymi.


Artur